Maddie skradała się
za gęstymi drzewami. Właściwie nie musiała się ukrywać, bo miała dzień wolny od
treningu, ale z przyzwyczajenia ćwiczyła za każdym razem, kiedy była w lesie.
Wkrótce jednak usiadła na kamieniu, znudzona tym zajęciem. Nikogo dzisiaj nie
zauważyła wśród drzew, więc nie czuła żadnego dreszczyku emocji. Gdyby
wiedziała, że jednak coś, a właściwie ktoś umknął jej uwadze, nie mogłaby sobie
tego wybaczyć. Takie przeoczenie nie przystoi osobie, która szkoli się na
zwiadowcę.
Siedział w ukryciu
już od trzech godzin i powoli wszystko zaczynało go boleć. Musiał tu przyjść
wcześniej niż ona i naprawdę dobrze się schować. Gdyby zjawił się później,
narobiłby hałasu i od razu by go znalazła. Na szczęście odkrył w jakich
godzinach dziewczyna przychodzi do lasu i mógł opracować misterny plan
działania. Szkoda tylko, że musiał teraz trwać w bezruchu, co było dość trudne,
zważywszy na jego posturę, którą odziedziczył po przodkach, zresztą nie tylko
on. Wszyscy jego rodacy tak wyglądali. Nie był gruby, ale dobrze zbudowany, poza
tym umięśniony, co zawdzięczał systematycznym treningom i ciężkiej pracy.
Ojciec dużo
opowiadał mu o zwiadowcach, zawsze z szacunkiem, sympatią, a nawet podziwem.
Mówił, że nikt nie jest w stanie ich przechytrzyć, choćby nie wiadomo jak się
starał. Chłopak wierzył, iż coś w tym jest, ale uznał, że tata trochę
przesadził. Założył się z nim, że dokona "niemożliwego". W odpowiedzi
usłyszał tylko śmiech, ale jeszcze bardziej go to zmotywowało.
- Tylko dobrze ci radzę, niech twoim celem nie będzie Will albo Halt. Ten drugi może już dość wiekowy, ale wciąż cwany jak nikt.
- Nie jestem aż tak głupi żeby zadzierać z mistrzami. Mam na oku inną osobę - powiedział z chytrym uśmiechem.
- Powodzenia synu, obyś wrócił cały i zdrowy.
- Tylko dobrze ci radzę, niech twoim celem nie będzie Will albo Halt. Ten drugi może już dość wiekowy, ale wciąż cwany jak nikt.
- Nie jestem aż tak głupi żeby zadzierać z mistrzami. Mam na oku inną osobę - powiedział z chytrym uśmiechem.
- Powodzenia synu, obyś wrócił cały i zdrowy.
Czuł, że go nie
zauważyła. Pewnie wiedziała, że w lesie jest dużo opuszczonych przez zwierzęta
legowisk, ale nie miała powodów aby spodziewać się, że ktoś będzie siedział w
jednej z nich. Tymczasem udało mu się znaleźć dość dużą kryjówkę i rano, na
kilka godzin przed przyjściem dziewczyny, odpowiednio ją przygotował. Miejsce
to było schowane całkiem nieźle, ale musiał je trochę powiększyć.
Korzystnie dla
niego złożyło się, że usiadła jakiś metr od miejsca, w którym się ukrył. Nie
chciał działać pochopnie, więc czekał na odpowiedni moment. Gdy uznał, że
Maddie jest zajęta własnymi rozmyślaniami i niczego nie podejrzewa, ostrożnie
wydostał się ze swojego schronienia...
Dziewczyna
usłyszała jakiś szelest, zdążyła nawet wstać i się odwrócić, lecz o
jakiejkolwiek ucieczce nie było już mowy. Jednym ruchem unieruchomił jej ręce,
a potem przewrócił na ziemię, ale tak, aby nie zrobić jej krzywdy. Próbowała
się wyrywać, jednak bez skutku. Doskonale znał wszystkie triki, służące
samoobronie, więc wiedział czego się spodziewać i jak na nie zareagować. Ta
niewysoka i szczupła dziewczyna, nawet jeśli była szybka i zwinna, nie miała z
nim szans.
- Pomocy! - krzyknęła, chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że raczej nikt jej nie usłyszy.
Zaczął się śmiać. Udało mu się. Przechytrzył uczennicę Willa.
- Dobra, nie będę cię już dłużej straszył. To był taki żart.
- Słucham?! Jaki żart?! - krzyknęła z oburzeniem, ale w jej głosie było słychać także ulgę.
- Zakład, powiedzmy. Chciałem udowodnić, że pokonam zwiadowcę.
- Może chociaż pozwolisz mi wstać? - wycedziła.
- Oczywiście.
- Pomocy! - krzyknęła, chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że raczej nikt jej nie usłyszy.
Zaczął się śmiać. Udało mu się. Przechytrzył uczennicę Willa.
- Dobra, nie będę cię już dłużej straszył. To był taki żart.
- Słucham?! Jaki żart?! - krzyknęła z oburzeniem, ale w jej głosie było słychać także ulgę.
- Zakład, powiedzmy. Chciałem udowodnić, że pokonam zwiadowcę.
- Może chociaż pozwolisz mi wstać? - wycedziła.
- Oczywiście.
Maddie uznała,
że ze strony chłopaka nic jej nie grozi, ale wiedziała, iż tym razem musi
zachować czujność, bo mimo wszystko nigdy nic nie wiadomo.
- Należą mi się chyba jakieś przeprosiny i wytłumaczenie - zauważyła.
- Ach tak, więc przepraszam - powiedział wzruszając ramionami. - Wszystko już wytłumaczyłem - dodał z uśmiechem.
- Jesteś bezczelny. Skoro nie masz nic więcej do powiedzenia i nawet nie zamierzasz się przedstawić to pozwól, że nie będę marnowała swojego cennego czasu i pójdę już.
- Należą mi się chyba jakieś przeprosiny i wytłumaczenie - zauważyła.
- Ach tak, więc przepraszam - powiedział wzruszając ramionami. - Wszystko już wytłumaczyłem - dodał z uśmiechem.
- Jesteś bezczelny. Skoro nie masz nic więcej do powiedzenia i nawet nie zamierzasz się przedstawić to pozwól, że nie będę marnowała swojego cennego czasu i pójdę już.
Odwróciła się na
pięcie i ruszyła w tym samym kierunku, z którego wcześniej wyszła. Nie minęło
pół minuty, kiedy znów usłyszała hałas. Od razu rozpoznała jego źródło.
Spojrzała w stronę chłopaka. Niedaleko niego stał niedźwiedź. Kiedy zauważył
zwierzę, odruchowo rzucił się do ucieczki. Wiedziała, co może za chwilę
nastąpić.
- Stój! - krzyknęła, ale było już za późno.
- Stój! - krzyknęła, ale było już za późno.
Niedźwiedź
ruszył w jego kierunku. Maddie zaczęła głośno krzyczeć, a jednocześnie wyjęła
swój prowiant i rzuciła go w stronę zwierzęcia. Na szczęście podziałało i udało
jej się odwrócić uwagę drapieżnika.
- A teraz cicho i spokojnie, nie odwracając się, wycofuj się - powiedziała do chłopaka.
Kiedy odeszli już bardzo daleko, zapytała:
- Nigdy nie zdarzyło ci się spotkać niedźwiedzia?
- Jakoś tak wyszło, że nie.
- Mógłbyś przynajmniej wiedzieć, jak należy się w takiej sytuacji zachować - powiedziała z wyrzutem. - Przecież najgorsze co można zrobić to zacząć uciekać, bo wtedy zwierzak staje się agresywny. Gdybyś zachował spokój i po prostu zszedł mu z drogi, nic by ci nie zrobił, a tak, naraziłeś się na wielkie niebezpieczeństwo i jedynym wyjściem było przestraszenie go i rzucenie jedzenia, a teoretycznie...
- Skończ już! - krzyknął. - Wymądrzasz się.
- A teraz cicho i spokojnie, nie odwracając się, wycofuj się - powiedziała do chłopaka.
Kiedy odeszli już bardzo daleko, zapytała:
- Nigdy nie zdarzyło ci się spotkać niedźwiedzia?
- Jakoś tak wyszło, że nie.
- Mógłbyś przynajmniej wiedzieć, jak należy się w takiej sytuacji zachować - powiedziała z wyrzutem. - Przecież najgorsze co można zrobić to zacząć uciekać, bo wtedy zwierzak staje się agresywny. Gdybyś zachował spokój i po prostu zszedł mu z drogi, nic by ci nie zrobił, a tak, naraziłeś się na wielkie niebezpieczeństwo i jedynym wyjściem było przestraszenie go i rzucenie jedzenia, a teoretycznie...
- Skończ już! - krzyknął. - Wymądrzasz się.
Maddie
uśmiechnęła się z satysfakcją. Po części celowo tak mówiła, żeby go zdenerwować
i odpłacić się za wcześniejszą napaść, ale poza tym uważała, że każdy powinien
wiedzieć co robić w sytuacji napotkania w lesie niebezpiecznych zwierząt.
Niejednemu taka wiedza uratowała życie.
- Jeśli pójdziesz tą ścieżką prosto, za chwilę wyjdziesz z lasu. Nic ci już tu nie grozi, ale ostrożność nigdy nie zaszkodzi. Z Bogiem.
- Dzięki za pomoc - powiedział od niechcenia.
Wolał żeby nie wiedziała jak bardzo się wtedy przestraszył i że w rzeczywistości był jej ogromnie wdzięczny. Takie wyznanie uraziłoby jego dumę. Tymczasem ona, nie mówiąc nic więcej, odeszła w inną stronę.
- Dziwna dziewczyna - powiedział do siebie, patrząc na oddalającą się jasnowłosą postać.
- Jeśli pójdziesz tą ścieżką prosto, za chwilę wyjdziesz z lasu. Nic ci już tu nie grozi, ale ostrożność nigdy nie zaszkodzi. Z Bogiem.
- Dzięki za pomoc - powiedział od niechcenia.
Wolał żeby nie wiedziała jak bardzo się wtedy przestraszył i że w rzeczywistości był jej ogromnie wdzięczny. Takie wyznanie uraziłoby jego dumę. Tymczasem ona, nie mówiąc nic więcej, odeszła w inną stronę.
- Dziwna dziewczyna - powiedział do siebie, patrząc na oddalającą się jasnowłosą postać.
Ciekawie się zaczyna :) Żadnych błędów nie zauważyłam, widać, że dopracowałaś prolog. Prolog jak prolog niewiele mówi, ale podoba mi się :) Czekam na rozwinięcie :D
OdpowiedzUsuńMam prośbę: mogłabyś dodać obserwatorów? ;>
Już dodałam, dzięki za przypomnienie, bo kompletnie zapomniałam :)
UsuńOoo, coś ciekawego!
OdpowiedzUsuńI o Zwiadowcach!
Czuję, że będę tu często wpadać! :)
Tekst genialny ;)
"Zwiadowcy to jedna z moich ulubionych serii :) Wpadaj jak najczęściej :)
UsuńMam nadzieję, że uda Ci się prowadzić tego bloga jak najdłużej. A nuż może uda Ci się wybić kiedyś? :D
OdpowiedzUsuńOgólnie podoba mi się, choć...Twoich ulubionych "Zwiadowców" nie czytałam :(
Nie czytałam "Zwiadowców" niestety. Na razie.
OdpowiedzUsuńTen drobny szczegół zupsłnie jednak nie powinien mi przeszkadzać, bo widać, że z narracją świentie sobie radzisz i można wszystko zrozumieć. Dialogi wypadają za to chwilami sztucznie, ale to tylko takie moje odczucie. No i oddzieliłabym jakoś fragmenty, w których skupiasz się na Maddie od tych gdzie uwaga narratora koncentruje się na tym tajemniczym chłopaku. Dodatkowa linijka odstępu czy coś.
Przyznam, że mnie zaciekawiłaś, a to przecież główne zadanie prologu. Mam też wrażenie, że polubię Maddie, a to zawsze miło móc lubić głównego bohatera/bohaterkę. ^^
No i już wiem co robić, gdy spotkam niedźwiedzia. xd
Pozdrawiam. ; )
Właśnie też myślałam, że lepiej by było to oddzielić, ale trochę nie wiedziałamjak to wyjdzie. Spróbuję poprawić kiedyś :D Mogłabyś wskazać konkretne momenty, które wydały Ci się sztuczne? Bo też mogłabym wtedy to przeanalizować :)
Usuń